Logo

Logo

środa, 19 września 2012

Stare też dobre...

Stare pomysły też są dobre... Skąd wiem? O, to mogłaby być i długa historia, ale może zacznę
 od samego początku ;)

Ostatnio sporo się działo... Tiaaa, wiem, że często to powtarzam. Jednak za każdym razem to samo zdanie, może mieć inne znaczenie. W ostatnim czasie byłam często zabiegana i nie miałam czasu dosłownie na nic - nie wspominając już o pisaniu czy czytaniu. A to najbardziej boli, kiedy kocha się wszystko, co posiada nie tylko kartki, ale również literki ;)

Ostatnio wciąż moje myśli krążyły wokół ważnych wydarzeń, jakie miały miejsce. W jednym tygodniu było to złote wesele dziadków mojego narzeczonego, w innym chrzciny jego bratanicy, ale nie o tym chciałabym pisać... ;)

Nie mając czasu na pisanie, bardzo często autor zastanawia się nad czymś więcej, co do tej pory osiągnął bądź opisał. W każdym razie ja tak mam. Nie pisząc, pojawia się u mnie poczucie winy, ponieważ zawodzę nie tyle siebie, co osoby czekające na kolejny rozdział z zapartym tchem. Może czekają na kolejną historię, o której nie dowiedzą się znikąd indziej... Nie wiem, ale wiem jedno -
w takim czasie w głowie prawdziwego pisarza szaleje burza myśli. Co zrobić, co opisać, aby zrekompensować długi czas oczekiwań w napięci?. 
W tym czasie najczęściej pojawiają się pomysły... bądź przypominają się stare plany na tekst. 

Zaledwie kilka dni temu spod sterty zakurzonych, pergaminowych myśli, wyłoniło się jedno malutkie wspomnienie. Melodia, którą kiedyś ułożyłam w głowie na potrzeby nowej, trzymającej w napięciu książki. Jeszcze zanim zaczęłam pisać, ta melodia kołatała się pośród myślami, domagając uwolnienia - ujawnienia. Nie protestowałam... 
Następnie melodia przyniosła ze sobą słowo. Nazwę, która wypuszczona na światło dzienne, pociągnęła za sobą potężny sznur wspomnień. Taurus - nazwa całkowicie prosta i nieskomplikowana, a za nią szereg skomplikowanych sytuacji. Jedna melodia, a jakże istotna... 

Wokalistka jednego z mniej znanych zespołów, próbujących znaleźć swoje pięć minut w świecie
show-biznesu. Znana i lubiana tylko w niektórych kręgach. Piosenkarka dopiero zdobywająca sławę, która musi nagle wycofać się w cień codziennego, szarego życia. 
Śmierć z dawna niewidzianej siostry nie pozostawiła jej wyboru. 
Musiała zostawić wszystko dla nowego życia. 
Rzucić wszystko dla małej istotki, która została jej powierzona. 
Abigail Bransil nie zależało na ogromnym spadku pozostawionym przez zmarłą siostrę,
jednak poczuła ona odpowiedzialność za życie, nad którym pieczy nie bała się jej pozostawić nieżyjąca. 
Wszystko wydaje się pozornie proste. 
Ma tylko przejąć opiekę nad dzieckiem, wychować je jak własne i nie martwić się o nic. 
Wszystko, co niezbędne do życia i o wiele więcej zapewnia jej spadek. 
Gdyby tego było mało, pomagają jej przyjaciele nieżyjącej Lilly. 
Jednak Abigail nie wie jeszcze,
że przyjaciół nie należy spuszczać z oka. 

Tajemnica jest jedna, lecz dróg prowadzących do niej mnóstwo.  Jednakże jak każda tajemnica, ta również nie chce zostać wyjawiona, a strzegące jej osoby nie zawahają się sięgnąć po wygórowane środki, żeby tajemnica pozostała tajemnicą. 

Historia w pierwowzorze nie zawiera żadnych elementów fantastycznych, natomiast nie gwarantuję, że kiedy już zacznie powstawać, nie pojawią się one ;) 
Mam tylko nadzieję, że chociaż teraz może brzmieć przeciętnie, przyciągnie swoją fabułą niejednego krytyka i zasłuży na pozytywne opinie... 
Drodzy czytelnicy - kolejny pomysł, choć wydobyty z otchłani mojej pamięci, czeka na swoją kolej tylko i wyłącznie ze względu na Was :)